Święta na kole podbiegunowym

Andreas Alexander to badacz lodowców. 11 miesięcy w roku spędza poza domem, w jednym z najodleglejszych miejsc na świecie: Svalbard, norweskiej prowincji w Arktyce, wyspie położonej w obrębie koła podbiegunowego i Oceanu Arktycznego, praktycznie odciętej od świata. Bliscy Andreasa są od niego oddaleni o setki kilometrów. Jednak dzięki prezentowi od Microsoft w tym roku mógł poczuć radosną atmosferę Świąt – i zobaczyć się ze swoją rodziną.

Adreas Alexander to niemiecki badacz lodowców. Pracuje dla Uniwersytetu Svalbard w Norwegii. Jego przygoda z lodowcami zaczęła się jeszcze w dzieciństwie gdy miał 6 lat. To wtedy zobaczył je po raz pierwszy na własne oczy. Dwa lata później, zaledwie jako ośmiolatek, wspiął się na swój pierwszy trzytysięcznik. Ekstremalne przeżycia fascynowały go od najmłodszych lat.  Realizuje je również dziś.andreas_alexander_pic1

Obecnie Andreas stacjonuje w UNIS. To najbardziej wysunięta na północ Akademia Nauk, położona w Longyearbyen, na 78 południku. Od Bieguna Północnego oddalona jest o około 1336 kilometrów. Po raz pierwszy Andreas odwiedził Svalbard latem 2014 roku. Na stałe przeprowadził się tam wiosną 2015 roku, aby badać tematy związane z Arktyką.


Wszechobecny śnieg, lód i niedźwiedzie polarne zerkające przez kuchenne okna, to codzienność w jego pracy. Zadaniem Andreasa jest regularne sprawdzanie korelacji między temperaturą przy ziemi, poniżej lodowca, a temperaturę lodu powyżej. W planach ma również ukończenie studiów magisterskich z mechatroniki i geologii.

Jego praca niewątpliwie ma swój urok: dzięki niej Andreas znalazł się w najbardziej oddalonych i najpiękniejszych miejscach na ziemi, które dla innych ludzi są trudno dostępne lub wręcz – nieosiągalne. Jego codzienny wysiłek pozwala ludzkości na lepsze zrozumienie zachowania lodowców, zwłaszcza w kontekście zmian klimatycznych temperatury panującej przy ziemi, spowodowanej chociażby aktywnością wulkaniczną. Dla większości z nas noszenie ze sobą ciężkiego sprzętu, wspinaczka na lodowiec, dotarcie do jaskiń, kopanie dołów w lodowcu, czy chociażby poruszanie się u podnóża góry lodowej – to zapewne niespotykany widok. Dla Andreasa to codzienność.

Za te przeżycia płaci on jednak wysoką, o ile nie najwyższą cenę: 11 miesięcy w roku spędza z dala od swoich bliskich, rodziny i przyjaciół. Omijają go wyjątkowe chwile z tymi, których kocha.

Być w kontakcie z najbliższymi

Okres świąteczny kojarzy nam się z czasem spędzonym wśród najbliższych. Dla Andreasa oraz milionów innych ludzi na świecie – to jednak czas regularnej pracy. Tylko w Wielkiej Brytanii szacuje się, że blisko milion osób będzie pracować w Boże Narodzenie. Wiele z nich poświęca cenne rodzinne chwile, aby pełnić dyżury w szpitalach, pomagać innym albo po prostu – być „pod telefonem”.

Wszystkim tym osobom w utrzymywaniu stałego kontaktu z bliskimi pomaga technologia. To dzięki niej tacy ludzie jak Andreas nie muszą już obawiać się, że ominą ich najważniejsze wydarzenia w życiu tych, których kochają najbardziej.

Niezwykłą pracę Andreasa postanowił docenić Microsoft. Firma z Redmond dołączyła do niego w trakcie jednej z wypraw, tak aby Andreas mógł skontaktować się z rodzicami i siostrą dzięki komputerowi Surface Pro 4. Stojąc na gigantycznej masie lodu, Andreas rozmawiał ze swoją rodziną w Bawarii przez Skype.

andreas_alexander_pic2

Microsoft rozumie, jak silna jest w ludziach potrzeba kontaktu z bliskimi. Firma z Redmond otwarcie zresztą mówi o swojej misji, jaką jest wspieranie ludzi w każdym zakątku świata aby mogli pozostawać ze sobą w kontakcie gdziekolwiek są, przy pomocy technologii. Microsoft stawia przed sobą ambitny cel: umożliwić każdej osobie i organizacji na świecie osiągać więcej.  Andreas,

Moi przyjaciele i rodzina zgadzają się ze sobą, że to co robię jest trochę szalone. Mimo że praca jest dla mnie ważnym elementem życia, to praktycznie przez cały rok jestem poza domem, z dala od tych, za którymi najbardziej tęsknię- Ujrzenie swojej rodziny tam, w domu, której mogłem pokazać to, czym zajmuję na codzień, było dla mnie wzruszającym doświadczeniem – mówił Andreas Alexander tuż po rozmowie wideo z bliskimi na Surface.

Zdjęciami ze swoich  wypraw Andreas dzieli się  rodziną i przyjaciółmi za pomocą dysku OneDrive.

#fromMsftwithlove

 

 ROZMOWA

Jaki jest naprawdę Andreas Alexander? 

Kiedy robiliśmy to nagranie, mieliśmy okazję spędzić trochę czasu wspólnie z Andreasem w Longyearbyen. Porozmawialiśmy z nim o jego pracy, o tym co go cieszy i irytuje, i co najważniejsze: co powoduje uśmiech na jego twarzy. Oto, jak przebiegała nasza rozmowa

Gdzie jest Twój dom?

Andreas Alexander: Dom jest wszędzie tam, gdzie otaczają mnie życzliwi ludzie, gdzie miło spędzam czas.  

Jakie są dwie rzeczy, bez których nie możesz żyć?

Andreas Alexander: Owoce, warzywa i ser. OK, to w sumie trzy!

Co robisz jak tylko wrócisz do domu?

Andreas Alexander: Kocham przebywać na świeżym powietrzu. Uwielbiam siadać przed domem, wygrzewać się na słońcu pośród drzew.

Jak zaczynasz swój dzień?

Andreas Alexander: Herbatą, hektolitrami herbaty. Nie mam tu jakichś szczególnych preferencji, piję to co wpadnie mi w ręce!

A jak go kończysz?

Andreas Alexander: Zazwyczaj wyłączam laptop i wskakuję do łóżka. Oczywiście w ciągu tygodnia jestem bardzo zajęty. Pracuję średnio 80 godzin tygodniowo. Mogę jednak zarządzać swoim dniem tak, jak mi pasuje. To nie jest praca biurowa, od 9 do 17. W większości przypadków to sam decyduję, kiedy zaczynam i kończę pracę.

I nie masz żadnych trudności  z zasypianiem?

Andreas Alexander: Mam. Zazwyczaj zastanawiam się nad tym, co mnie czeka kolejnego dnia, nad trudami i niebezpieczeństwami związanymi ze zbliżającą się pracą. Tak jak każdy martwię się tym, co może się wydarzyć. Rozważam wszystkie scenariusze. Często zadaje sobie pytanie: czy wszystko przemyślałem? Zazwyczaj pojawia się ono wtedy, gdy przypominam sobie, jak naprawdę wyglądają jaskinie lodowe od środka…

Wolisz słońce czy śnieg?

Andreas Alexander: A czemu wybierać, skoro mogę mieć oba? Lodowce przyciągają mnie bardziej niż gorące plaże. To czyni moją pracę zdecydowanie prostszą.

Wymarzone miejsce na wakacje?

Andreas Alexander: Alpy albo wszelkie góry z wysokimi lodowcami.

Odpoczynek w domu czy na świeżym powietrzu?

Andreas Alexander: Jestem stuprocentowym miłośnikiem przebywania wśród natury. Wszystko co robię na świeżym powietrz sprawia mi przyjemność, od spaceru, po narty, wspinaczkę, czy po prostu podziwianie widoków i ich nagrywanie.

Co powoduje uśmiech na Twojej twarzy?

Andreas Alexander: Promienie słońca. Kiedy nie widzi się słońca od późnego października aż do przełomu lutego i marca  jest naprawdę ciężko…. Poza tym, lubię patrzeć, jak rosną moje sadzonki. Nnawet jeśli rosną powoli.

Jakie wydarzenie podczas Twoich badań było dla Ciebie najbardziej niebezpieczne, ekscytyjące albo niezapomniane?

Andreas Alexander: Cóż, było ich kilka. Pamiętam jak czołgałem się przez niewielki tunel w jaskini w lodowcu. Lód wokół mnie zaczął pękać i nagle pęknięcie o długości dwóch metrów zaczęło się poszerzać, dokładnie pod moim ciałem. Można powiedzieć, że czołgałem się wtedy o własne życie. Z drugiej strony, kiedy ujrzałem wschód słońca lecąc samolotem nad Alpami –  byłem zachwycony.Zzwłaszcza po dwóch i pół miesiącach bez jakichkolwiek promieni słonecznych.

Ile czasu najdłużej spędziłeś w lodowcu?

Andreas Alexander: Moja praca w terenie, co chyba nie powinno dziwić, wiąże się z wieloma zagrożeniami.  Momentami bywa wręcz ekstremalnie niebezpieczna. Zawsze występuje jakieś ryzyko: upadek w lodową przepaść, atak niedźwiedzi polarnych, miesiące totalnej ciemności, możliwość zagubienia się w burzy śnieżnej lub mgle, odmrożenia itd. Z tego powodu, raczej nie chodzę w pojedynkę, a jeśli jest taka konieczność – to tylko na kilka godzin.

Tags: ,

Powiązane posty